Ola Budzyńska

Jakiś czas temu rozmawiałam z Anną Rzońcą, która w #GangPSCu pełni funkcję szefowej Klubu Pań Swojego Czasu (naszej rozwojowej platformy wiedzy dla kobiet).

Odkąd pamiętam, Ania często mówi o tym, że kobiety należy uczyć programowania, włączać w świat IT itp. I w czasie naszej rozmowy w końcu miałam okazję spytać ją wprost: „Aniu, czemu tak często o tym mówisz? Dlaczego to dla Ciebie takie ważne? Czemu to takie ważne dla kobiet? Przecież możemy nie chcieć tego robić, to może nie być nasz pomysł na siebie”.

I wtedy Ania powiedziała mi coś, co na zawsze utkwiło mi w głowie, a mianowicie to, że naszym współczesnym światem rządzą algorytmy. To, co oglądamy, to, o czym czytamy, to, co widzimy w mediach społecznościowych, nie jest kwestią przypadku, ale algorytmu. A ponieważ w IT w przeważającej większości pracują mężczyźni, to algorytmy są tworzone przez mężczyzn. A to oznacza, że większość tego, bez czego obecnie nie wyobrażamy sobie życia (choćby telefony i Netflix, nie szukając daleko), jest zaprogramowana przez mężczyzn. I jeśli chcemy, by świat odzwierciedlał to, że połowę ludzkości stanowią kobiety, to warto, by kobiety również brały udział w programowaniu tego świata.

Dlaczego wspominam o tej rozmowie w recenzji książki „Niewidzialne kobiety”? Bo ta książka jest właśnie o tym, że w naszym świecie domyślnym użytkownikiem produktów i usług jest mężczyzna. Dane na temat tego, jakie mamy potrzeby w zakresie szkolnictwa, zdrowia, usług publicznych czy infrastruktury, dotyczą mężczyzn.
Wydaje się to mocno niewiarygodne, wręcz niemożliwe, a jednak. Na pewno jesteś (a może właśnie nie jesteś) świadoma tego, że w testach zderzeniowych samochodów wykorzystuje się praktycznie wyłącznie „męskie fantomy” (czyli odpowiadające budowie ciała przeciętnego mężczyzny).

Nietrudno się domyślić, dlaczego tak jest – kiedyś za kierownicą siadał głównie mężczyzna, kobieta była głównie pasażerką. Ale czasy się zmieniły i za kierownicą siadają równie często kobiety, co mężczyźni. I możesz sobie pomyśleć: „No i co z tego?”. I faktycznie, dopóki nie wiemy, z jakimi konsekwencjami się to łączy, nie sądzimy, że coś tu jest do zrobienia.
A konsekwencje używania takich, a nie innych manekinów są akurat poważne, ponieważ samochody – projektowane pod przeciętnego mężczyznę – nie chronią w takim samym stopniu kobiet ze względu na ich budowę ciała.

Postaw na siebie! - ucz się z #kursoksiążek i zacznij działać!

Ten przykład jest tylko jednym z bardzo wielu, który pokazuje, że we wszystkich dziedzinach życia – języku, systemie edukacji, ochronie zdrowia, polityce zatrudnienia, systemie podatkowym czy zarządzaniu – mamy do czynienia z systemową dyskryminacją.

I nie musisz mi wierzyć na słowo, bo szczerze przyznaję, że ja przed przeczytaniem tej książki również nie dowierzałam i myślałam sobie: „Przesada”. Podczas lektury włos mi się jeżył na głowie i chciałam krzyczeć, bo zaczęłam zauważać rzeczy będące dla mnie normą, do której przywykłam do tego stopnia, że nawet nie widziałam, jak bardzo mnie ona ciśnie i jak bardzo mi nie pasuje.

Marzy mi się, żeby KAŻDA kobieta przeczytała tę książkę, a gdy tylko ją przeczyta, by zrobiła dwie rzeczy: po pierwsze, przekonała choćby jedną kobietę do przeczytania tej książki i przekazywania tej wiedzy dalej, a po drugie, przekonała do lektury choćby jednego mężczyznę. Bo dyskryminacja systemowa, o której przeczytasz w tej książce, nie opiera się w większości na złych intencjach; na tym, że ktoś nam źle życzy i chce, żebyśmy miały w życiu gorzej.
Po prostu zawsze tak było. Od zawsze uczyliśmy się historii na przykładzie tego, co zrobili mężczyźni. Od zawsze lekarstwa testowano na mężczyznach, więc wiemy, jak działają na męski organizm. Od zawsze budowa samochodu bardziej chroni mężczyzn, a nie kobiety. Od zawsze kobiety mówią o sobie w rodzaju męskim. I nikt się już temu nie dziwi, a w związku z tym nikt tego nie chce zmieniać.

Może więc warto przeczytać, jakie to ma długofalowe konsekwencje i jak faktycznie wpływa na nasze życie. To pierwszy krok do tego, żeby zacząć zmieniać.