Dzisiaj mam dla Was coś, co mnie osobiście porozrywało serce na milion drobnych kawałków, a z drugiej strony przekonało, że nie spocznę dopóki hasło „Zrobione jest lepsze od doskonałego” nie będzie rozumiane tak, jak powinno być rozumiane.
Złe podejście do perfekcjonizmu i hodowanie w sobie przekonania, że wszystko musi być idealne, albo lepiej w ogóle nie zaczynać działać, niestety nie powoduje, że działamy idealnie, stajemy się idealne i powodujemy, że świat jest idealny.
Jedyne co powoduje to ból, wyrzuty sumienia i trudności w życiu.
Poniżej mam dla Was anonimowe wypowiedzi uczestniczek mojego webinaru „Zrobione jest lepsze od doskonałego, czyli jak sobie radzić z perfekcjonizmem”.
Przeczytajcie i zastanówcie się czy przypadkiem niezdrowy perfekcjonizm Wam też nie zdominował życia:
„♥♥♥ Mnie całe życie powtarzano, że jak mam robić coś byle jak, to mam nie robić wcale. I wtedy przyszła Ola i zburzyła cały światopogląd 🙂 ”
„Perfekcjonizm niestety rozwala relacje z bliskimi 🙁 ”
„Jestem przykładem niezdrowego perfekcjonizmu… Czekam na dobry moment, żeby wykonać zadanie perfekcyjnie… Właśnie sobie uświadomiłam.”
„Uświadomiłaś mi, że ja też czekam! Wiecznie czekam i kurcze na czekaniu życie mi … przecieka!”
„No jak, u mnie są efekty! Jak już robię coś, co chcę osiągnąć, to NAPRAWDĘ to jest niemalże doskonałe 😉 Tylko problemem jest zacząć. Więc milion czasu zwlekam i nie robię nic, a potem BUM i nagle robię. Robię wtedy to na 100 proc. Ale niestety rzadko jest takie BUM, reszta czasu to muuuł.”
„Dostałaś 4, a czemu nie 5?” – rodzice.
„Moja mama mówi, że lepiej nie robić, niż robić byle jak.”
„Rodzice zawsze mi wpajali, że jak coś robisz – rób perfekcyjnie.”
„Moja mama: „Zrób tak, żeby nikt nie musiał po Tobie poprawiać” – jej życiowe motto.”
„Rodzice wpajali mi perfekcjonizm, a ja dziś wpajam ten perfekcjonizm moim dzieciom…”
„W moim domu też podobnie… „Jak masz tak pomagać, że muszę poprawiać, to ja dziękuję”. Dlatego teraz się nie zabieram…”
„Mój niezdrowy perfekcjonizm wziął się niestety od rodziców mówiących mi, że mam zbierać same 5 i 6, i że 4 to nie jest dobra ocena.”
„Ja w domu słyszałam: lepiej nie robić, niż robić niedokładnie.”
„U mnie też tak było… „taka pomoc to żadna pomoc, jak mam po tobie poprawiać, to jest to dla mnie problem, nie pomoc” albo „jak to pokolenie ma roboty programować, jak okna umyć dobrze nie umieją”…”
„W domu zawsze słyszałam „jeśli coś robisz, rób to dobrze” i teraz piłuje mojego męża tak samo…rany, dobrze wiedzieć, bo bym dzieciom krzywdę zrobiła.”
„Mój ojciec wymagał ode mnie, żebym była najlepsza i choć dawałam z siebie wszystko i „zdobywałam” kolejne szczyty, nigdy nie był ze mnie zadowolony i nigdy nie pochwalił. Myślę, że mam rysę na psychice z tego powodu i dlatego ciągle łaknę tych pochwał.”
„U mnie mama jest pedantką i jak nie było super czysto, to mi wszystko wywalała na podłogę.”
„I jeszcze na studiach po niezdaniu 1 przedmiotu usłyszałam od mamy, że jestem jej życiową porażką.”
„Moja mama miała zwyczaj poprawiania po mnie literek w wypracowaniach, żeby były ładne.”
„Moi rodzice wyrzucali mi wszystko z półek i szafek, jak miałam ich zdaniem bałagan i musiałam układać dotąd aż będzie idealnie.”
„Tata krzyczał na mnie, ucząc mnie jazdy na nartach, że się przewracam!”
„Mnie też rozliczano z ocen, teraz rozliczam z nich mojego syna.”
„Mama darła mi zeszyty, jak nie było w nich ładnie pisane i musiałam przepisywać wszystko, często zasypiając nad zeszytem…”
„Moja koleżanka pisała w zeszytach na lekcjach ołówkiem, żeby w domu ładnie przepisać.”
„Ja jak pisałam wypracowania, to mama zawsze mi poprawiała i ostatecznie żadne słowo w wypracowaniu nie należało do mnie. Teraz pisząc pracę dyplomową, gdy czytam napisane rozdziały, to cały czas coś w nich poprawiam.”
„U mnie był straszny nacisk na sukcesy, oceny, osiągnięcia, geniusz dziecka (mnie) – i teraz nie mogę ruszyć z własnym biznesem, bo się boję porażki… temat na terapię, idę jak tylko będę mieć na to kasę.”
„Pisałam ołówkiem albo na brudno i potem cała niedziela nad zeszytami, żeby przepisać.”
„Darcie zeszytów skutkuje do dzisiaj tym, że wciąż piszę na brudno, a potem przepisuję… chore wiem, bo to strata czasu.”
„Po mnie zawsze mama poprawiała sprzątanie, prosiła „odkurz”, a później jeszcze poprawiała, bo nie było dostatecznie dobrze; dziś jestem chorym perfekcjonistą i mam problem z realizacją celu, wolę porzucić coś, niż zrobić byle jak.”
„Pamiętam, jak mama wracała z jakiś różnych wyjazdów – sprzątaliśmy przez dwa dni, dla nas było idealnie, a mama zawsze znalazła jakieś niedociągnięcia… Ja moje dzieci doceniam za każde nawet niedoskonale sprzątanie, żeby ich nie zniechęcić… 🙂 a teraz wolę zapłacić pani za posprzątanie chaty, niż sprzątać i sprzątać, bo nigdy końca nie widać.”
Jeśli chcesz wiedzieć co mówiłam na temat perfekcjonizmu, który perfekcjonizm jest ok, a który trzeba wyplenić, jak się pozbyć poczucia winy, że wypuszczamy coś spod swoich skrzydeł, co nie jest idealne i jak nie powielać wzorców, które mamy po swoich rodzinach to zapraszam TUTAJ.